Przenikliwy chłód, padający deszcz oraz świadomość powrotu do kraju, ostatniej nocy pod namiotem, nie pozwalają mi zasnąć. Dziesiątki myśli, kłębią się po głowie, żal ściska za serce...
"Żal wyjeżdżać"!
Pogodny ranek, jeszcze bardziej potęguje te dziwne uczucie. Bez względu na to, nie ma wyjścia - trzeba wracać do szarej rzeczywistości...
Zwijmy więc swoje namioty, zjadamy szybkie śniadanie i ruszamy na prom, który przypływa z cztredziestominutowym opóźnieniem. Odbijający od brzegu statek z każdym kilometrem, oddala nas od "Karaibów Północy". Przez długi jeszcze czas stoję na zewnątrz pokładu, wpatrując się w "zaczarowane wyspy", które w końcu nikną, gdzieś w oddali...
"Żegnajcie wspaniałe Lofoty" !