Po wczorajszym, dość spokojnym dniu wprowadzającym nas do bramy Lofotów, na dzisiaj zaplanowane mamy wejście na Reinebringen - 448 m.n.p.m, jeden z najbardziej malowniczych punktów widokowych na Lofotach.
Pomimo niewielkiej wysokości, zdobycie tej góry wbrew pozorom wcale nie jest takie łatwe. Prowadzący bowiem na Reinebringen szlak uchodzi za trudny, stromy i śliski.
Do Renie docieramy wczesnym rankiem, zostawiając auto przy pobliskim parkingu. Zachwyceni wyłaniającym się przed nami widokiem, przez dłuższą chwilę nasycamy oczy tym wspaniałym pejzażem. Osada położona na kilku wysepkach, połączonych mostami, w otoczeniu wysokich gór wygląda niezwykle urzekająco. Pocztówkowy widok zapiera dech w piersi, takich miejsc nie spotka się nigdzie indziej na świecie...
Po chwili refleksji ruszamy w kierunku wyznaczonego przez nas celu, który już z daleka wydaje się nieosiągalny. Pionowe, wyślizgane skalne ściany, pnąc się ku niebu, lśnią w blasku słońca. Przez chwilę zastanawiamy się, czy ta góra jest w ogóle do zdobycia???????????????
Poruszając się wzdłuż tunelu, bezpośrednio za jego ścianą dochodzimy do nieoznaczonej ścieżki. Tuż przy niej, na samym dole dostrzegamy stojące tablice. Ostrzegają one o korzystaniu ze szlaku, ze względu na jego duże zniszczenie.
Pomimo to ryzykujemy i podejmujemy kolejne życiowe wyzwanie. Ścieżka na Reinebringen przez cały czas prowadzi stromo pod górę, pod nogami co chwila osuwają się luźne kamienie. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że jeden nieostrożny ruch lub nieprzewidziany krok łatwo mógłby doprowadzić do tragedii. Teraz dopiero dociera do mnie świadomość niebezpieczeństwa, jakiego się podjęliśmy. Podczas wspinania zastanawiam się, w jaki sposób uda nam się zejść z tej „piekielnej góry”. Po ponad godzinnej drodze przez „mękę”, w końcu docieramy do celu. W jednej chwili wyłania się przed nami obraz, jak ze snu. Przerasta on dosłownie ludzką wyobraźnię i najśmielsze nawet oczekiwania.
Ze szczytu Reinebringen rozpościera się widok na całą najbliższą okolicę. Daleko gdzieś w dole, na każdym skrawku płaskiego terenu stoją porozrzucane niczym klocki, kolorowe domki. Pomiędzy małymi wysepkami, wije się szara droga, przypominająca wstęgę. Dalej, aż po horyzont ciągną się pasma gór z poszarpanymi szczytami i otaczającymi je wyspami.
Będąc u celu trudno nasycić się tak pięknym widokiem. Widziałam już Norge wiele wspaniałych miejsc, jednak te jest zupełnie inne, wyjątkowe. Można, by powiedzieć, że Reinebringen to widok wart milion dolarów. Ba, Reinebringen to widok wart każdej ceny, może nawet życia…
Zejścia z tej góry nie będę już opisywać. Jestem wdzięczna losowi, że udało nam się wszystkim zejść bez najmniejszego uszczerbku na zdrowiu. Tym bardziej, jak się później okazało, poprzedniego dnia w tym właśnie miejscu zeszła kamienna lawina, w której ucierpiało siedmiu turystów. Gdybyśmy wiedzieli o tym przed wejściem, pewnie byśmy zrezygnowali...
Usatysfakcjonowani trudem wspinaczki, udajemy się na zasłużoną kawę do pobliskiego Reine Przy okazji zwiedzamy tę uroczą miejscowość...