Kolejna wyprawa do mojej ukochanej Norwegii, pozostaje dziś już tylko wspomnieniem...
Osiem pocztówkowych widoków, a wśród nich:
1. Littlefjelet
2. Romsdalseggen
3. Trollstigen
4. Geiragerfjorden
5. Skagefla
6. Dalsnibba
7. Innerdalen
8. Alesund
to miejsca, godne polecenia, których nie sposób pominąć, przyjeżdżając do Krainy Wikingów.
Część z nich ( Trollstigen, Geiranger, Dalsnibba, Alesund) jest mi dobrze znana, a chęć ponownego ich odwiedzenia, wynikała z potrzeby "zareklamowania perełek Norwegii" uczestnikom tegorocznej wyprawy. Miejsca te oblegane przez rzesze turystów z całego świata, figurują na wielu folderach reklamowych, promujących Norwegię.
Budzi się we mnie tu pewna refleksja... Atrakcje te kilkakrotnie już odwiedziłam i wszytko, co z nimi związane poznałam, więc po co wracać w te same miejsca? Odpowiedź jest prosta... Nie zawsze to samo, znaczy podobne... W moim odczuciu za każdym razem jest tu zupełnie inaczej, na co wpływają nie tylko warunki pogodowe, ale przede wszystkim towarzyszące danemu miejscu emocje i ludzie, z którymi się tu przyjeżdża. Wszystko to sprawia, że nawet dobrze znajome miejsca, wydaje się być za każdym razem odmiennie, za każdym razem wyjątkowe....
Jeśli chodzi o nowe "odkrycia", będące na liście tegorocznej wyprawy, to przyznam szczerze, że zaskoczyły mnie i oczarowały, w pełni tego słowa znaczeniu.
Szczyt Littlefjelet podziwiany późnym wieczorem, trudno dostępna farma Skagefla, sielankowa Dolina Innerdalen i wreszcie "wisienka na torcie" -widowiskowa grań Romsdalseggen, dostarczyły wielu niezapomnianych wzruszeń, emocji i adrenaliny.
Urodzinowe, norweskie marzenie spełniło się w 200 %. Był nawet przygotowany przez Kasię - Mistrzynię Cukiernictwa - przepyszny tort z norweską flagą, będący formą podziękowania za zorganizowany wyjazd. I jak tu się nie wzruszyć?
Kiedy z roku na rok, liczba chętnych na wspólne wyprawy do Norge rośnie, moje przekonanie co do wyboru kierunku świata, jaki w swym życiu wyznaczyłam, przekonuje mnie, co do jego trafności...
Osoby towarzyszące nam podczas kolejnych wypraw, za każdym razem wnoszą do nich nowe cudowne i piękne wspomnienia, pełne nieopisanych emocji, o których nie sposób zapomnieć.
Tegoroczna grupa "dwunastu wspaniałych" nie zawiodła, dała z siebie wszytko, co tylko mogła. Po lądowaniu w Gdańsku, pytano datę kolejnej eksploracji Norwegii. Wygląda na to, że "wirus norwegofilii" rozprzestrzenił się na innych... Oby tylko nie doszło do epidemii, bo wkrótce w Norwegii będziemy mieli zatłoczone Zakopane...
Uczestnicy naszej ostatnie wycieczki, nie wiedzą jeszcze, ale mam już przygotowany plan na kolejną wyprawę do "Krainy Fiordów", ba żeby tylko jeden.... Na dzień dzisiejszy mam w zamyśle przynajmniej dwa, aby tylko życia starczyło...
Uważam, że wszystko jest w naszych rękach, spełniajmy więc swoje marzenia i cieszmy się życiem, bo życie przemija...
I pamiętajmy, nieważnie ile jest dni w naszym życiu, ale to ile jest życia w naszych dniach!!! A więc, carpe diem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Do usłyszenia...