Wczesny ranek na campingu wita nas deszczem. Na dzień dzisiejszy mieliśmy w planach powrót na Preikestolen.
Klif wysokości 604 m n.p .m. wywarł na mnie ogromne wrażenie już w 2009 r.
Widok z Ambony na Lysefjord i rejon Ryfylke, oraz adrenalina, jaką się czuje w tym miejscu, stojąc tuż na krawędzi, sprawiają, że chce się do tego miejsca stale powracać. Pobytu na Preikestolen nie da się tak łatwo zapomnieć. Dla mnie to jedno z najbardziej fascynujących miejsc w Norwegii....
Niestety dzisiejsza pogoda psuje nam nastrój... Do "półki" mamy tylko 20 minut drogi samochodem. Niewiele to zmienia, ale liczymy na poprawę pogody w ciągu dnia. Na miejscu okazuje się, że jest jeszcze gorzej- wieje silny wiatr i pada. Postanawiamy jednak zaryzykować...
Na początku wspinaczka jak zwykle dość łagodna. Potem zaczynają się trudniejsze podejścia. W 2009 roku było znacznie gorzej, wchodziło się po głazach. W tym roku zauważamy, że w miejscu "trudnych odcinków", ułożono "schodki" z kamieni, przez co wchodzi się o wiele łatwiej. Dla nas to żadne pocieszenie, pogoda staje się coraz bardziej nieprzyjemna. Im wyżej, tym chłodniej, wietrzniej i bardziej deszczowo. Jesteśmy już zbyt daleko, aby zawrócić. W takich warunkach zmierzamy do przodu.
Po 3,5 godzinnej wspinaczce okazuje się, że na półce nie da się dziś spokojnie stanąć i podziwiać Lysefjordu. To czego doświadczam w tym momencie, na zawsze zostanie w mej pamięci. Na kazalnicy, ani żywej duszy. Wszyscy zawracają. Siła wiatru jest tak potężna, że zrywa ludziom plecaki. Deszcz i chmury zasnuwają niezapomniany sprzed kilku lat wspaniały widok.
Nasza ekipa wzorem innych postanawia wracać na dół. Nie daje mi to spokoju, pomimo wszystko postanawiam choć na chwilę stanąć na Preikestolen. Czekałam przecież tak długo, aby tu wrócić.... Okazuje się, że na szczycie jest naprawdę niebezpiecznie, wiatr wyrywa mi z ręki kurtkę, chwytam ją w ostatniej chwili...
Za chwilę pojawia się na półce jeszcze jeden turysta, okazuje się, że to Polak. Krótko rozmawiamy, wymieniamy doświadczenia. On jest tu po raz trzeci, czegoś takiego w życiu w tym miejscu nie widział. Proponuje zrobić kilka fotek, choć widoki marne...
Jeszcze ostanie spojrzenie na Lysefjord, i Ryfylke - czuję się zawiedziona... a miało być tak pięknie....
W tym roku Preikestolen nie było dla nas łaskawe.... No cóż z potęgą natury, nie da się wygrać!
Pomimo wszystko jeszcze kiedyś tu wrócę!!!!!!!!!!!!!!!