Geoblog.pl    kchrobak28    Podróże    NORWEGIA PO RAZ PIĄTY- SPEŁNIONE MARZENIE    Chwyciłam Trolla za jęzor
Zwiń mapę
2016
29
cze

Chwyciłam Trolla za jęzor

 
Norwegia
Norwegia, Tyssedal
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1284 km
 
Przed nami ogromne wyzwanie!!!! O nadejściu tego wyjątkowego dnia marzyłam od wielu lat.

Kiedy po raz pierwszy pojawiłam się w Państwie Trolli ( w roku 2007), na jednym z folderów promujących atrakcje Norwegii, ujrzałam niezwykłą półkę skalną, zawieszoną nad przepaścią. Okazało się że to Trolltunga, potocznie nazywana „Jęzorem Trolla”. Skała ta o charakterystycznym kształcie znajdująca się na pograniczu płaskowyżu Hardangervidda, około 1100 metrów nad poziomem morza i 700 metrów nad jeziorem Ringedalsvatnet, często pojawiała się w moich myślach. I w końcu dzisiaj nadszedł tego długo wyczekiwany moment.

Wczorajszy plan zdobycia półki, nie powiódł się z powodu brzydkiej pogody. Dzisiejszy dzień będzie dla nas podwójnym wyzwaniem. Będzie to na pewno sprawdzian naszej wytrzymałości. Oprócz długotrwałego 12 godzinnego podejścia na półkę, czeka nas jeszcze droga na kolejny Camping, usytuowany w odległości 260 km. Zajmie to przynajmniej dodatkowe 5 godzin zegarowych.

Wstajemy bardzo wcześnie o 4 nad ranem. Po szybkim posiłku, pakujemy bagaże do auta i około 6 opuszczamy Camping w Oddzie. Kierując się drogą numer 13 w miejscowości Tyssedal, wjeżdżamy na stromo pnącą się drogę prowadząca do parkingu w Skjeggedal. (Droga nie jest dostępna dla Camperów). Odległość od Oddy do parkingu to zaledwie 19 km. Na miejscu uiszczamy opłatę za dobowy postój auta w wysokości 200 NOK (płatność jedynie kartą) i ruszamy „ku przeznaczeniu”. Okazuje się, że jesteśmy dzisiaj jednymi z nielicznych śmiałków.

Pierwszy odcinek trasy prowadzącej na Trolltungę liczy długość 1,7 km. Jeszcze do niedawna pokonywało się go 2 tysiącami schodów, stanowiących część kolejki, prowadzącej do położonych na płaskowyżu hytt. W chwili obecnej schody są już częściowo zdemontowane, choć nie brakuje odważnych, by dalej poruszać się właśnie w tym kierunku.

My zaczynamy wspinać się po kamiennej, stromej ścieżce pokonując różnicę 400 metrów wysokości. Śliskie kamienie, pokryte błotem pozostawionym po ostatnich deszczach stanowią na trasie duże utrudnienie. Momentami jest bardzo niebezpiecznie, łatwo ulec poślizgnięciu. Często korzystamy z lin umieszczonych przy drzewach, by umożliwić sobie dalsze podejście. Gdyby nie one, nie dałoby się dalej iść. Po godzinnym trekkingu i pokonaniu pierwszego odcinka czujemy ogromne zmęczenie. Większość turystów rezygnuje już na tym odcinku, a to dopiero niespełna 2 kilometry. Wydaje się, że najgorsze już z nami. I jest tak, ale tylko chwilowo.

Przez krótki czas idziemy po płaskowyżu, na którym „porozrzucane są niewielkie hytty”. Według statystyk ponad połowa z 4,9 milionów obywateli Norwegii ma swój domek za miastem, czyli hyttę. Taka drewniana chatka jest ich ulubionym miejscem spędzenia wolnego czasu. Do hytte jeździ się latem aby łowić ryby, zbierać maliny moroszki, czy spacerować po górach. Zimą Norwegowie wybierają domki za miastem, by zjeżdżać na nartach albo aktywnie wypoczywać na biegówkach. Norwegowie korzystają z nich głównie podczas zimy.

Z płaskowyżu, którym się poruszamy rozpościera się widok na ośnieżone szczyty gór. Po drodze mijamy większe i mniejsze strumienie, gdzieniegdzie poukładane są drewniane kładki, które mają ułatwić turystom przemieszczanie się w terenie.

Po przejściu tego odcinka, „ścieżka” ponownie zaczyna piąć się pod górę. Tym razem mamy do pokonania różnicę 300 metrów. Droga prowadzi po rozrzuconych kamieniach. Z trudem udaje mi się złapać oddech. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Kiedy udaje nam się pokonać ten stromy odcinek, okazuje się że przeszliśmy już….. 3 km. Do końca trasy pozostało zaledwie ... 8 km!!!!!!!!!!!!!!

Na górze robi się już dużo chłodniej. Pomimo ogarniającego mnie zmęczenia, nie mogę zawrócić. Wiem, że nagroda z każdym kilometrem jest już coraz bliżej!!! Po drodze zaczyna nas mijać grupa młodych Amerykanów. Za chwilę jednak odpoczywają. My niestety nie możemy pozwolić sobie na dłuższe przerwy, przed nami bowiem „podwójny plan”.

Dalsza część trasy prowadzi przez szlak pokryty gdzieniegdzie topniejącym śniegiem. Nie jest on już tak bardzo wyczerpujacy, jak poprzednie, jednak wymaga sporej uwagi. Idziemy już kilka godzin. Wydaje się, że niebawem ujrzymy długo wyczekiwany przez nas jęzor. Niestety kolejna tabliczka informuje, że do Trolltungi pozostało jeszcze kolejnych 5 km!!!!!!!!!!

Zaczyna się chyba najmniej komfortowy odcinek. Przed nami droga pełna błota- to efekt topniejącego śniegu i ostatnich deszczy. Gdziekolwiek by się nie zeszło, nie uda nam się niestety ominąć tej przeszkody. Podczas trekkingu, trzeba zachować szczególną ostrożność, niektórzy turyści w drodze upadają.

W dole widać już fragment jeziora Ringedalsvatnet. Jego granatowo- lazurowa barwa pozwala zapomnieć o trudach wspinaczki. To znak, że już niebawem dotrzemy do celu.

Po pięciu i pół godzinach wyczerpującej trasy nareszcie JEST!!!! Widzę go jak na dłoni!!!!!!!!!!!!!!!!!
Trudno uwierzyć, że udało się tu w końcu dotrzeć. Trolltunga prezentuje się nam w całej swej okazałości!!!!!!!!!!!!!
Dziś mogę przyznać szczerze, że to najbardziej spektakularna półka skalna w Norwegii, na jaką udało mi się dotychczas dotrzeć. Moja radość nie zna granic, a satysfakcja nie do opisania!!!!!!!!

Okazuje się, że trzeba przez chwilę „postać w kolejce”, aby wejść na Trolltungę i poczuć ten niebywały „dreszcz emocji”. Stojąc niedaleko krawędzi, czuje się coś takiego,co trudno opisać słowami. Wolność, zwycięstwo, adrenalina!!!! I ta temperatura.... zaledwie 2 stopnie Celsjusza.

Chwila przerwy i odpoczynku. Zjadamy nasz szybki obiad i za chwilę rozpocznie się droga powrotna. . Niektórzy wchodzący na górę, rozbijają się z namiotami przy samej Trolltundze, albo gdzieś nieopodal, na trasie.

Niestety, my nie możemy sobie dziś na to pozwolić. Musimy wracać, nie ma żadnego skrótu, ani śmigłowca, który mógłby nas odwieźć na parking. Należy udać się znowu w tym samym kierunku. Choć wydaje się niemożliwe, nie mamy innego wyjścia. Poczucie zwycięstwa pozwala zapomnieć o wymaganiach wyprawy.

Jeszcze tylko kilka zdjęć, ostatnie spojrzenie na jezioro. Do końca życia zapiszę ten obraz w pamięci. Moje marzenie naprawdę się spełniło!!!!!!!!!!!!

Po przerwie udajemy się w drogę powrotną, która wymaga od nas tej samej kondycji i tego samego nakładu sił.
Na tym ostatnim, najbardziej stromym odcinku nogi dosłownie już mdleją. Raz nawet upadam na kamiennych schodkach. Po dziesięciu i pół godzinach bezustannej drogi, docieramy wreszcie na parking. Czuję, że przy tym tempie, jakie sobie narzuciliśmy mój organizm uległ całkowitemu wyczerpaniu i osłabieniu. Prawdopodobnie przy spokojniejszym trekkingu nie dałoby się tego, aż tak odczuć.

Wsiadamy do auta i ruszamy w pięciogodzinną trasę na następny camping. Przez ponad godzinę dochodzę do siebie, uzupełniając brakujące płyny… Było ciężko, ale udało się.

Gdyby dzisiaj ktoś zapytał, czy bym wróciła? Z czystym sercem odpowiem TAK! Tylko w nieco wolniejszym tempie. Pogoda która, poprzedniego dnia przekreśliła zdobycie Trolltungi, zmusiła cała czwórkę do tak wyczerpujacego marszu .

Wiem jedno, wejście na Trolltungę zajmuje od dziesięciu do dwunastu godzin intensywnego trekkingu w obie strony. Bez porównania jest dużo trudniejsze, niż te prowadzące na Preikestolen.

Od 16 października do 18 marca jest zupełnie nieodstępne, ze względu na zalegający w tych miejscach śnieg. Od 19 marca do 15 czerwca oraz od 15 września do 15 października, odbywa się tylko i wyłącznie pod okiem przewodnika. Samodzielny trekking możliwy jest w sezonie letnim od 15 czerwca do 15 września. Ze względów bezpieczeństwa nie polecam wchodzić tam podczas deszczu oraz silnego wiatru.

I na koniec jeszcze jedna osobista refleksja. Wejście jest naprawdę bardzo wymagające, z tego też względu wydaje się, że nie jest odpowiednie dla osób poniżej 15 roku życia… Zresztą podczas całej trasy nie udało nam się spotkać ani jednego małego turysty....

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (104)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
kchrobak28
Katarzyna Chrobak
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 174 wpisy174 219 komentarzy219 4532 zdjęcia4532 0 plików multimedialnych0