Nadeszły upragnione wakacje, czas odpoczynku i ładowania akumulatorów na kolejny rok szkolny. Tym razem w planach wakacyjnych, już od września miała być południowa Polska, nasze rodzime góry, których na oczy jeszcze nie widzieliśmy. Miało być porównanie do skandynawskich krajobrazów, jakiś punkt odniesienia i tylko na planach się skończyło. Kiedy pomyśleliśmy o zatłoczonej w sezonie turystycznym Zakopiance, o tysiącach turystów oblegających polskie szlaki, od razu zmieniliśmy cel tegorocznej wycieczki.
„Niestety” znowu wygrała Norwegia!!!!!!!!!
Dla mnie znaczenie „ niestety” oznacza pełnię szczęścia.
NORWEGIA- to słowo, które stale dźwięczy mi w uszach. Norwegia, Nowary, Norge- po prostu uwielbiam!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie da się ukryć, że jest to takie miejsce na ziemi, do którego stale uwielbiam powracać.
Ktoś zapyta dlaczego właściwie tu?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie. To chyba po prostu to jest mój ŚWIAT, świat w którym zapomina się o wszystkich problemach, świat który pozwala oderwać się od realnej rzeczywistości, świat dzięki któremu przenoszę się winny wymiar.
Decyzja o ponownym powrocie do Norwegii zapadła w styczniu. Tym razem miał to być krótki sześciodniowy wyjazd bez dzieci, bardziej ekstremalny, niż odbyte w latach wcześniejszych trzytygodniowe wyprawy. Aby skrócić do minimum czas podróży, jako środek transportu wybraliśmy samolot. Całej wyprawie towarzyszyli nam tym razem nasi znajomi, zaprawieni w wysokogórskich wyprawach – Dorota oraz Robert.