Wczesny ranek wita nas deszczem, pada dość intensywnie. Dzisiejszego dnia mamy w planach wycieczkę na lodowiec Jostedalsbreen, a właściwie na jeden z największych i najłatwiej dostępnych jęzorów - Nigardsbreen. Znajduje się on w odległości 55 km od naszego miejsca noclegowego. Pomimo złej aury postanawiamy zaryzykować wyprawę na ten niezwykły „twór natury”. Trasą nr 55 wzdłuż rzeki Jostedola zmierzamy w kierunku miejscowości Gaupne. Po godzinie drogi docieramy do parkingu przy lodowcu. Pogoda zdecydowanie się poprawia, niebo zasnute chmurami, zaczyna się przejaśniać, a naszym oczom ukazuje się niecodzienny widok. W odległości 200 m dostrzegamy potężną masę lodu, mieniącą się odcieniami błękitu. Nigardsbreen prezentuje się nam w całej swej okazałości. Przed czołem lodowca dostrzegamy jezioro, po którym kursuje łódź przewożąca turystów. Aby ograniczyć czas wyprawy, postanawiamy z niej skorzystać.
Po 10 minutowej przeprawie i półgodzinnym marszu po „wyślizganych” przez lodowiec skałach, docieramy wreszcie do jego czoła. Jest teraz dosłownie na wyciągniecie ręki. Ogrom lodowej bryły nas poraża, z daleka nie robił takiego wrażenia. Błękitne ściany lodu skrzą się w promieniach słońca, a od powierzchni daje się wyczuć porażający chłód. Co jakiś czas mijają nas kilkuosobowe grupy turystów, które pod kierunkiem przewodnika udają się na niezapomniane i pełne wrażeń, kilkugodzinne wyprawy na lodowiec.
W tym roku nie damy jeszcze rady podążać ich śladem, ale w niedalekiej przyszłości na pewno skorzystamy z tej ciekawej, pełnej adrenaliny atrakcji.